Andrzej Dąbrówka Andrzej Dąbrówka
1440
BLOG

Deszczu kropelką...

Andrzej Dąbrówka Andrzej Dąbrówka Rozmaitości Obserwuj notkę 13

Zacytowane w poprzednim wpisie jesienne mikroopowiadanie Nescia wywołało trafne skojarzenie (@navigo) ze słowami Norwida o rzeczach nieważnych a czasem cennych. Oto cała strofa z wiersza Daj mi wstążkę błękitną...

Bywałem ja - od Boga nagrodzonym,
Rzeczą - mniej wielką :
Spadłym listkiem, do szyby przyklejonym,
Deszczu kropelką...
 
Nie miałem w pamięci tego wiersza, ale być może kiedyś ustawił mi rozdzielczość oka na widzenie osobnych kropel. Takich jak te na liściu perukowca



- albo inne - na szerokim źdźble ozdobnej trawy. Jeśli powierzchnie są "nieprzemakalne", deszcz się nie rozpływa, ale rozsypuje, wyperla i rozbłyszcza.



Nie pamiętając, że tak można, czułem się dawniej już obdarowany kroplami deszczu. Nie tak dawno opowiedziałem o nim "dłuższą historię". A gdy pisałem "Coś o niczym" znalazła się tam piosenka kropel wody:
 

Co będziemy robili?
(piosenka kropel wody)

Gdy nas wychluśnie ciepłe morze
i wciągnie nas wdech słodkich rzek

chór zwinnych rozigranych
słonawych kropel
popłynie głębią nurtu
w skrzelach ryb
we włosach syren i trytonów

będziemy nieść z miejsca na miejsce małe rybki
spławiać tratwy, lepić garnki
zwilżać ustniki trąbek
wymywać z oczu szkodliwą sól
zwalczać ogień do ostatniej kropli
poić pola, krowy i suche stepy miast

fale rozdzielą się po drodze
aż w końcu każda z kropel
będzie rzeźbiła własny strumyk

najczulsze z nich rozpłaczą się w ogrodach
bagien, stracą smak, zgubią rytm krwi
na łożach płaskich łąk

najtwardsze zuchy fruną w góry
zmienią się w szklane strzały
i będą się przebijać wskroś i wzwyż

i jeśli góry ich nie złapią
i nie oślepią gdzieś pod ziemią
a innych, zaplątanych pośród drzew
nie zeżrą, nie wychłepcą ich korzenie

każda kropla dojdzie do swego działu wód
tam się spotkają, by napełnić jedna drugą
albo by tylko się zaledwie musnąć
minąć
wyschnąć

tam na każdego czekać będzie jego czółno

I co zrobimy wtedy?

jedni wcześniej niż inni
jedni z podniebnych szczytów
inni z pachnących łąk

czółno za czółnem
odpłynie zimna powódź
niosąc ławice pustych łupin
które ziemia wydycha morzu

===========================październik 1999


Norwidowymi deszczu kropelkamijesteśmy wszyscy obdarzani hojnie. Każdy może powiększać ten skarb mając aparat fotograficzny. Krople są wprawdzie prawie tak płochliwe jak sarenki, ale przy pewnej ostrożności można je podejść i nie uciekną. Wprawdzie zostawiają wtedy ślad, ale rzadko zatrzymują się jeszcze większe.


Nieprzemakalne liście goszczą wielkie i liczne krople deszczu. Mogą się powiększać, aż się uginają pod ciężarem wody i przyjmują dziwne kształty.



Kulki są lusterkami o przedziwnej geometrii, niełatwo jest opisać, co tam się optycznie dzieje, gdy się refleksy z różnych źródeł w kółko wszak przełamują, przecinają, przerzucają barwami i kształtami. Kiedy liść jest zielony - kulki wody są jak wytoczone kamyki nefrytu lub innego szkiełka,


- a na liściu brązowym i czerwonym będą się tych właśnie barw smużki i odcienie wybarwiać i wyświetlać naszym oczom. To też jest jakaś latarnia czarnoksięska.


Oglądać krople warto, gdyż swoją obecnością tworzą całkiem nowy świat, wystarczy zajrzeć do wnętrza tych ogromnych kul:


W dodatku krople niekiedy odmieniają świat nam znany. Taka trzykrotka wciąż świeci, ale krzaczek otaczający świetliste źródło, obwieszony kroplami deszczu nie goreje tak jak zwykle. A może trzeba by lepszego oka?

 


© A. Dąbrówka

Staram się robić tylko to, czego nikt inny nie potrafi, a ktoś powinien. Ten blog jest zakończony. Powody są podane w komentarzach do ostatniej notki, ukrytej przez Administrację. Od 6 sierpnia 2012 działa nowy blog w innym miejscu. .

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości